niedziela, 2 stycznia 2011

Ochrona prywatności w sieci.

Ochrona prywatności w sieci.

Fotografia na serwisie społecznościowym z papierosem lub alkoholem, mandat zapłacony przez Internet, e-mail z zaproszeniem na skok na Bangi itp. , czyli jak dla ryzykantów jedynie polisa w droższej opcji, a kredyt z wyższym oprocentowaniem.






„Monitorowanie naszego zachowania, preferencji czy gustów odbywa się już od dawna i choć zbieranie danych o konsumentach firmy praktykują już od wielu lat, to wraz z pojawieniem się nowoczesnych technologii telekomunikacyjnych – serwisów społecznościowych czy smartfonów – praktyka ta wskoczyła na poziom globalny. Dziś można udokumentować życie każdego z nas bez naszego udziału ani nawet zgody. Zresztą większość z nas akceptuje utratę prywatności, bo ważniejsze jest dla nas swobodne korzystanie z dobrodziejstw Internetu (…). Jak wykorzystać to, co sami, dobrowolnie, nieustannie i bezrefleksyjnie ujawniamy o sobie. Policjantami myśli stały się komputery. Nieustannie zbierają, archiwizują i analizują każdą naszą aktywność w internecie (dosłownie każde kliknięcie lub wpisanie znaku z klawiatury), każdą transakcję finansową, każdą podpisaną przez nas umowę czy nawet naszą strategię w grach ściąganych np. na telefony. A od kiedy na rynku pojawiły się smartfony z funkcją geolokalizacji – każdy ruch.
Nie można liczyć ani na prawo, które nie nadąża nad dynamicznymi zmianami technologii, ani na świadomość samych internautów, dla których – jak się wydaje – ochrona prywatności nie jest życiowym priorytetem. 
Kraj demokratyczny, gdzie wolność obywateli jest zapisana w konstytucji, zaczęła być ona drastycznie ograniczana. Następuje brutalna i skuteczna inwigilacja człowieka, znacznie głębsza niż w systemach totalitarnych. Świat Orwella to nic w porównaniu z dzisiejszą rzeczywistością. Internauci potrafią umieszczać w sieci wiele, a jako, że to młodzi ludzie, którzy nie pamiętają czasów komunistycznych, lub nie uczyli się o tym (a było w szkole), nie znają książki „Rok 1984”, a przecież niektórzy z nich niebawem staną się lub są politykami, ważnymi urzędnikami, a to, co dziś wrzucą w sieć, kiedyś może być wykorzystane przeciwko nim. To są realne zagrożenia, jednak tej technologii nie da się zakopać. Potrzeba edukacji, świadomości tego, co robimy w internecie i jakie mogą być tego konsekwencje. Mieszkańcy orwellowskiej Oceanii mieli nawyk życia w nieustannej inwigilacji. Artykuły z tego cyklu – więcej … http://forsal.pl/artykuly/785494,system-wyceny-czlowieka-oto-jak-big-data-rzadzi-swiatem.html
„PRISM nie monitoruje podejrzanych osobników. Monitoruje wszystkich, którzy korzystają z usług internetowych zlokalizowanych na terenie USA, czyli z GoogleMicrosoftu, Facebooka, LinkedIna i tysięcy innych. USA inwigilują więc nie tylko swoich obywateli, ale też cudzoziemców i nie byłoby to nic niepokojącego, gdyby nie fakt, że stanowią oni 96 proc. ludzkości.”   Więcej: http://forsal.pl/artykuly/749087,inwigilacja-w-sieci-pokazuje-ze-orwell-byl-optymista.html
„PRISM: będą kary finansowe za bezprawne przekazywanie danych. Kary finansowe za bezprawne przekazywanie danych o klientach. Zdaniem specjalistów zajmujących się ochroną danych takie restrykcje znajdą się w nowym unijnym prawie o ochronie danych osobowych”. Więcej… http://forsal.pl/artykuly/735337,prism-beda-kary-finansowe-za-bezprawne-przekazywanie-danych.html


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz