wtorek, 19 listopada 2013

Yorkshire terier – hobby

„(…)Z koszyków, toreb, kieszeni wyglądają dwa czarne ślepa i bystro obserwują co się wokół nich dzieje. Wydawać by się mogło, że Yorkom najlepiej jest na miękkich poduszkach, w salonie na kolanach pani – nic bardziej mylnego. York to „duży” pies w małym ciałku, o charakterze typowego teriera. Zadziorny, ruchliwy i trochę hałaśliwy. Lubi pogonić za ptaszkiem, czy kotem. Najlepiej nie spuszczać go ze smyczy na spacerze, aby przypadkiem nie znalazł się pod kołami samochodu.
Z powstaniem rasy wiąże się zabawna legenda. W połowie XIX w. w hrabstwie York w Anglii istniał klub biznesmenów, których łączyły domowe kłopoty. Panowie wiele czasu spędzali na podróżach, a ich o wiele młodsze żony raczej swobodnie podchodziły do wierności małżeńskiej, skłaniając swoich mężów do radykalnych rozwiązań. Pas cnoty nie wchodził w rachubę – mógł go otworzyć każdy ślusarz. „Rogacze” wpadki więc na pomysł wyhodowania nowej rasy psów. Stróże małżeńskiej cnoty miały być małe, aby zmieściły się w przysłowiowej mysiej dziurze, odważne, głośne i obdarzone wyśmienitą pamięcią. Nawet po dłuższym czasie miały poznać przyjaciela żony i zaalarmować domowników o zagrożeniu. Podobno nie spełniały pokładanych w nich nadziei. Wprawdzie skutecznie wypłoszyły amantów, ale po ty, aby zająć ich miejsce w łóżkach swoich pań i nikogo do nich nie dopuszczać (…)”  Fragment „Yorkshire terier – hobby”, Marzena Kaca – Bibrich
„Wprawdzie dzisiejszy Yorkshire jest przede wszystkim psem pokojowym, w jego żyłach płynie krew wojownika. Angielskie teriery toy, które przyczyniły się do powstania yorka, zawzięcie polowały na szczury: towarzysząc pod ziemią górnikom, odważnie, nieustępliwie tropiły i zabijały te gryzonie. Nie była to dla nich wyłącznie praca, ale również doskonała zabawa. Pod koniec XIX wieku, sporą popularnością cieszyły się popisy sprawności tych psów w walce ze szczurami. Niewielkie, podpalane teriery miniaturowe o gładkiej czarnej sierści i ognistym temperamencie, były wyjątkowo skuteczne w szybkim rozprawianiu się z wrogami. Podczas popisów  oceniano je pod względem ilości szczurów, jakie udało im się zabić o określonym czasie. Wiadomo, że najwięksi mistrzowie w ciągu dziewięciu minut potrafili rozprawić się z dwunastoma szczurami. Krwawe popisy, którym towarzyszyły potworne piski zabijanych gryzoni i wrzask dopingujących pasy widzów, stały się równie popularne jak inne tego typu wątpliwe rozrywki – walki byków, walki kogutów czy walki psów(…)”  Fragment książki Yorkshire terier, Rachel Keyes

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz